czwartek, 21 marca 2013

Co się odwlecze to nie uciecze...Dzień Kobiet

Dzień Kobiet był już jakiś czas temu, ale...mąż wyjechał na weekend i postanowiłam urządzić nasze święto....z lekkim opóźnieniem. Każda z dziewczyn coś w domu upichciła i przyniosła do spróbowania, stół uginał się pod ciężarem pyszności. Ja przygotowałam ciasteczka - dowartościowujące :-).


Miały być też czółna z ciasta francuskiego,  wypełnione pastą serową. Niestety czółna nie wyszły, to znaczy wyszły, ale za bardzo :-). Wyrosły jak na drożdżach, mimo obciążenia środka, zatracając oczekiwany kształt. Fasolki-ciężarki zostały wypchnięte za burtę, a ciasto rosło jak chciało. Nie szkodzi i tak się zjadły :-).
Wieczór spędziłyśmy miło, zaśmiewając się z naszych zdjęć - każda miała przynieść swoją "kompromitującą" fotę np. ze spaloną trwałą na głowie, w błyszczących, laycrowych, różowych getrach itp.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz